PUBLICYSTYKA

Podły dziennik zaatakował ważnego polskiego polityka

Leszek Miller – człowiek roku “Wprost” 2003
Creative Commons/GNU; autor: “Wprost”; data: 19.10.2005;

 

 

27 sierpnia 2018 roku syn jednego z polskich polityków – Leszka Miller popełnił samobójstwo w swoim domu. Samo zdarzenie jest niezwykle dramatyczne dla rodziny zmarłego, jednak do pewnego ekscesu doszło po wydaniu jednego z brukowców tuż po śmierci Leszka Millera jr. Dziennik „Fakt” w weekendowym wydaniu zamieścił na czołówce fatalny tytuł, który był nietaktownym, prymitywny, a wręcz obsceniczny. Tylko, czy słowo eksces jest odpowiednik określeniem dla gazety, która słynie z agresywnego języka?

Okładka „Faktu” przedstawiała Leszka Millera ze swoim synem zaś nie to wzbudziło taka burzę medialną. Karygodne były słowa, umieszczone tuż obok dwóch mężczyzn, które brzmiały „Ojciec wybrał politykę, a syn sznur”.  Samo zdanie jest skandaliczne, ponieważ uderza bezpośrednio w polityka oraz jego najbliższych. W sposób niezwykle podły dziennik wymierzył atak w ważna personę polskiej sceny politycznej. Na uwagę ponadto zasługuje strona wizualną. Napis umieszczony został w kolorystyce biało – czerwonej. Dwojako można go jednak odczytać, ponieważ jedni znajdą tu nawiązanie do barw narodowych, ukazanie sytuacji, jako tragedii ważnej osoby na terenie co najmniej krajowej, zaś drudzy zauważą, że druga część zdania odnosząca się do zmarłego ma barwy czerwone. Napis „a syn wybrał sznur” w tejże kolorystyce jeszcze bardziej działa na zmysły, ponieważ sam śmierć i całą otoczka kojarząca się z tym zdarzeniem nieodłącznie kojarzy się z krwią, a ta ma kolor właśnie czerwony.  Percepcja przekazu takich treści będzie różna u odbiorców, a to pozwala pomysłodawcy pierwszej strony oraz redaktorowi naczelnemu odeprzeć jakąkolwiek krytykę po ukazanym materiale. Czasem jednak obecne dzienniki czy tygodniki przekraczają pewną granicę smaku, która obija się o tandetę, sięga poziomu dna, gdzie „polskie” periodyki sprowadzane są i nazywane mianem  bardzo modnego określenia używanego przez Grzegorza Brauna –  gadzinowych mediów.

Sprawa z okładką trafiła bezpośrednio w ważne persony Faktu. Dotychczasowy redaktor naczelny prawdopodobnie nie wytrzymał nagonki, jaka spotkała go  po publikacji weekendowego wydania gazety i zrezygnował z piastowania funkcji naczelnego. Na nic zdało się oświadczenie po wydaniu dziennika. Mleko się rozlało, to co zostało napisane i ukazane już nie zostanie wymazane. Jeśli ktoś popełnił przestępstwo i za to później przed sądem przeprosi, nie cofnie tego, czego się dopuścił. To samo tyczy się karygodnego czynu Faktu. Ktoś musiał zatwierdzić okładkę i cały numer. Nawet jeśli niesforny twórca niechlubnej okładki chciał wydać w takim formacie numer, ktoś nad nim mógł powiedzieć stop, to przekracza wszelkie normy. Tak się nie stało. To pokazuje, że dziennikarze mogą obrażać, po czym wystarczy, że wydadzą przygotowane wcześniej oświadczenie z przeprosinami i popełniony czyn jest „wybaczany”. Co z tego, że redaktor naczelny odszedł, skoro

„Fakt” jest tabloidem, a więc skandale, sensacje i prowokacje to dla nich chleb powszedni. Niestety, ale często granica smaku zostaje przekroczona, co plasuje tę gazetę bardzo nisko jeśli chodzi o sam kontent. Nie jest to opiniotwórczy dziennik, a jego odbiorcy to specyficzna grupa społeczna, która między ambitną książka (mam taka nadzieję) a odpoczynkiem po pracy sięgają po tę gazetę dla relaksu ciała i mózgu.

 

 

Piotr Chmielewski

 

 

Piotr Chmielewski

Czołem! Nazywam się Piotr Chmielewski. Jestem dziennikarzem. W "CENTRUM" zajmuję się tematyką sportową.


error: Zawartość jest chroniona!!