PUBLICYSTYKA

Na ratunek Polakom

Na początku lat 90. Polacy na pograniczu Litwy i Białorusi walczyli o niezależność. Przez ówczesne elity III RP było to postrzegane jako próby rozgrywania mniejszych narodów przez Rosję. Dziś jednak, po kilku dekadach okresu próbnego zarządu Litwą i Białorusią nad tymi terenami, wydaje się coraz bardziej oczywiste, że powinny one zyskać co najmniej szeroką autonomię, albo wręcz pełną niezależność.

Od lat do Polski docierają szczątkowe doniesienia o polskiej mniejszości na Litwie czy Białorusi. Powstało nawet TVP Wilno, adresowane do pierwszej z tych grup. Co jednak warto zaznaczyć, nie wszędzie na Litwie i Białorusi Polacy są w mniejszości. Są takie rejony, gdzie to nasi rodacy stanowią większość. Stopniowo tracącą przewagę, ale ciągle i niezmiennie zdecydowaną większość. To przede wszystkim rejon solecznicki na Litwie i werenowski na Białorusi. Choć przedzielone granicą, to przylegają do siebie, więc de facto są jedną, niedużą wyspą polskości, otoczoną przez Litwę i Białoruś. Polacy stanowią większość także w rejonie wileńskim (choć w samym Wilnie są tylko istotną mniejszością), ale jest to już rząd wielkości 50-60%, a nie 80%, jak w dwóch pozostałych przeze mnie wymienionych.

Jednocześnie od lat mnożą się przykłady atakowania mniejszości – większości polskiej zarówno na Litwie, jak i na Białorusi. To ataki w polskie szkolnictwo, w pisownię polskich nazwisk czy polskie cmentarze i szerzej – polskie dziedzictwo. Oczywiście, ktoś może argumentować, że przecież każdy kraj, także Polska, a więc Litwa i Białoruś również powinna mieć do tego prawo, walczy o swoją integralność, o integrowanie ludności. Tyle, że nie słyszałem, aby w Polsce zwalczano szkoły dla mniejszości niemieckiej, litewskiej czy białoruskiej. Obecnie toczymy w naszym społeczeństwie spory, czy aby stopień wsparcia dla mniejszości ukraińskiej nie był zbyt duży. Można więc odnieść wrażenie, że jako Polacy jesteśmy w dość odmiennej sytuacji, niż Białoruś czy Litwa.

Losy Polaków na Litwie i Białorusi tak się potoczyły, że ta najwyższa procentowo zwarta ich grupa nie przylega bezpośrednio do terytorium Polski. Są otoczeni przez terytoria, gdzie stanowią mniej lub bardziej istotną mniejszość. Mamy więc do czynienia z pewną enklawą polskości na pograniczu Litwy i Białorusi. Czas, żeby ktoś zadał to pytanie – czy zamierzamy nadal tę enklawę pozostawiać samą sobie? Czy możemy pozostawiać sobie problem prześladowania w tym wypadku nie tyle mniejszości, ale większości polskiej?

Na początku lat 90. upadł ostatecznie projekt co najmniej autonomicznej polskiej państwowości na pograniczu Litwy i Białorusi. Dziś, z perspektywy czasu, można odnieść wrażenie, że wszelkie zagrożenia, które wówczas podnoszono, okazały się prawdziwe. Polacy na tym terenie nie tylko od dekad nie są w stanie wyegzekwować należnych sobie praw, ale także zostali przedzieleni zupełnie nienaturalną, zarówno historycznie, jak i narodowościowo granicą.

Moim zdaniem należy uznać, że ten dosyć długi, bo liczący kilka dekad okres próbny w zarządzie nad tymi terenami przez władze Litwy i Białorusi, zakończył się niepowodzeniem. Skoro władze Litwy i Białorusi nie potrafią uszanować praw miejscowej mniejszości, a w rejonach solecznickim, werenowskim i wileńskim – większości – to miejscowi powinni otrzymać prawo samodzielnych rządów, bez takiego parasola.

Zdaję sobie sprawę, że kwestia granic, jak i formuły takiego organizmu, albo autonomicznego (tylko w ramach którego z państw?) albo państwowego, może napotkać na wiele problemów po drodze. Jedno jest dla mnie jednak pewne – dotychczasowa formuła, z automatu przyznająca Litwinom i Białorusinom terytoria, jakie leżały w granicach sowieckich “republik” pod takimi nazwami, okazała się błędna. Po tych kilku dekadach temat polskiej autonomii czy całkowitej niezależności na pograniczu Litwy i Białorusi, jest być może trudniejszy do realizacji, niż na początku lat 90., choć jednocześnie moim zdaniem jeszcze mocniej uzasadniony.

 

Paweł Kubala

Paweł Kubala

Politolog. Wiceprezes Stowarzyszenia „Wiara i Czyn”.


error: Zawartość jest chroniona!!