PUBLICYSTYKA

Praca dla samej pracy?

Wraz z rozwojem i upowszechnianiem się sztucznej inteligencji coraz częściej pojawiają się dyskusje z cyklu: czy AI odbierze nam pracę? Nie widzę powodu, aby dołączać do grona płaczących, że sztuczna inteligencja odbierze nam zajęcie w określonych zawodach. Bo i w czym problem?

Moim zdaniem sensem tworzenia określonych miejsc pracy powinno być to, czy są one potrzebne w czymkolwiek innym, niż tylko zapewnieniu zatrudnienia. Jeżeli nagle, szczególnie wokół rozmaitych usług cyfrowych, poznikają zawody, bo sztuczna inteligencja będzie mogła to samo zrobić równie dobrze, a może nawet lepiej, a nie trzeba będzie wydawać na zatrudnienie dodatkowej osoby, to w jaki sposób ludzkość na tym straci? Dlaczego mielibyśmy sztucznie podtrzymywać miejsca pracy w dziedzinach, gdzie wobec powstania nowych technologii, praca człowieka jest mniej efektywna?

Piszę oczywiście o sytuacji, gdzie bezsprzecznie sztuczna inteligencja potrafi skutecznie zastąpić człowieka. Niewątpliwie nie można zmian wprowadzać zbyt pochopnie, trzeba zachować zasadę ograniczonego zaufania. Na przeciwległym biegunie znajdują się osoby, które zupełnie bezrefleksyjnie korzystają ze sztucznej inteligencji, aby np. pozyskiwać informacje i niejednokrotnie zostają wprowadzeni w błąd, ufając w jakieś brednie wymyślone przez modele językowe.

Nie mogę w tym temacie nie pominąć żartu (ale czy to na pewno żart?), że o ile sztuczna inteligencja nie jest w stanie na ten moment zastąpić dziennikarzy jako takich, to dziennikarzy “Gazety Wyborczej” jak najbardziej. Jest to fakt sprawdzony, bo jeden z redaktorów tego pisma swego czasu zrobił eksperyment i przesłał do publikacji artykuł wygenerowany przez AI. Nikt by się nie zorientował, gdyby nie to, że w końcu przyznał się do swojego podstępu. Nasuwa mi się dodatkowo myśl, że być może AI nie byłoby w stanie zastąpić mężów stanu czy społeczników, walczących przez lata w celu roztropnej troski o dobro wspólne, ale tzw. polityków, których znamy z Sejmu, rządu i wielu innych instytucji i organów w Polsce i na świecie, zastąpiłby od ręki. To dlatego, że o ile kuleje w pozostałych aspektach, to akurat kłamanie i pójście w zaparte ma wyćwiczone do perfekcji.

To, że “odbieranie nam pracy przez AI” nie uważam za problem, nie znaczy, że sztuczna inteligencja nie ma wad, czy nie wiążą się z nią zagrożenia. Wraz z jej coraz mocniejszym upowszechnianiem się, coraz głośniej także dyskutuje się o tym, czy w pewnym momencie AI nie uniezależni się, uzyskując samoświadomość i z jakimi zagrożeniami może to się wiązać. Można też mieć obawy, w jaki sposób mogłyby zostać wykorzystane te coraz bardziej potężne narzędzia, gdyby znalazły się w niepowołanych rękach. Ja jednak, jako skromny politolog z Lubelszczyzny, nie chcę się mądrzyć w tym zakresie, bo nie czuję się ekspertem od wszystkiego. To, że nie należy się (moim zdaniem) bać tego, że AI zniszczy niektóre zawody, nie znaczy, że nie należy zakładać, że wiąże się z określonymi zagrożeniami, tym bardziej trudnymi do oceny przez takich laików, jak ja.

Trzeba swoją drogą zauważyć, że zawody pojawiają się i znikają. Nie ma żadnej stałej listy zawodów, które muszą istnieć. Rozwój narzędzi elektronicznych wygenerował rozmaite nowe zajęcia zarobkowe, teraz część z nich zabija. Tak bywa. Choć, chyba trudno uniknąć obawy przed czymś, co jest nowe. Tak było, gdy upowszechniał się prąd elektryczny, gazety, radio, telewizja, a wreszcie internet. Czy dziś ktoś z nas byłby za tym, żeby te nowoczesne wynalazki zostały porzucone? Prawdą jest, że przyniosły nie tylko rozwój, ale też rozmaite wady, ale nawet w najbardziej prymitywnej cywilizacji są określone szanse i zagrożenia. Zamiast więc płakać nad tym, że AI odbiera pracę influencerom, trollom internetowym czy politykom, zastanawiajmy się nad tym, jak wykorzystać szanse płynące z rozwoju sztucznej inteligencji i przeciwdziałać zagrożeniom.

 

Paweł Kubala

Paweł Kubala

Politolog. Wiceprezes Stowarzyszenia „Wiara i Czyn”.


error: Zawartość jest chroniona!!