PUBLICYSTYKA

Autodestrukcyjne idee

Historia Ukrainy mogła wyglądać zupełnie inaczej. Wówczas zupełnie inaczej wyglądałaby także historia Polski, Litwy czy Rosji. Jednak jakieś niezrozumiałe dla mnie autodestrukcyjne prądy co jakiś czas pchają Ukraińców w przepaść.

Im bardziej wgłębiam się w historię Ukrainy, tym bardziej nie mogę zrozumieć, dlaczego ktoś wpadł na pomysł, żeby na bohaterów tego kraju wynieść takie postaci, jak Chmielnicki czy bojownicy UPA. To nie tylko prowokowanie sporów i rozdrapywanie ran z potencjalnymi partnerami, ale też branie na sztandary osób, których działania – być może nieintencjonalnie – owocowały negatywnymi dla narodu ukraińskiego konsekwencjami.

Można różnie oceniać postępowanie I Rzeczypospolitej wobec żywiołu ruskiego. W ogóle nie było to państwo idealne, nie tylko z perspektywy jej wschodniej części. Natomiast, czy krwawe powstanie chmielnickiego, a potem podporządkowanie przez niego Ukrainy Rosji poprzez ugodę perejesławską było korzystne dla Ukrainy? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Tym bardziej, że jako alternatywa rysowało się włączenie żywiołu ruskiego jako trzeci, równorzędny podmiot I Rzeczypospolitej, czego teoretycznie dokonano w wyniku unii hadziackiej, ale nie zdołano za bardzo wprowadzić w życie, w wyniku postępującego słabnięcia Rzeczypospolitej i interwencji moskiewskiej.

Zamiast wyodrębnienia się żywiołu ruskiego jako trzeci, równoprawny podmiot Rzeczypospolitej, Ukraina na kilka wieków została podporządkowana Rosji. Nie byłoby obecnej agresji Rosji na Ukrainę, skutkującej morzem krwi i wyniszczeniem gospodarczo-infrastrukturalnym, szczególnie wschodniej Ukrainy, gdyby nie ten potężny błąd sprzed kilku wieków. Po pierwsze Rosja nie byłaby dziś tak silnym państwem. Po drugie – wschodnia Ukraina nie byłaby zrusyfikowana (a rosyjskojęzyczność tamtejszych mieszkańców była pretekstem dla rosyjskiej agresji), bo to dokonało się w wyniku ugody perejesławskiej. Porównując stopień podmiotowości, jaki Wielkie Księstwo Ruskie miałoby w wyniku unii hadziackiej, z tym, co stało się po podporządkowaniu Ukrainy Rosji, ewidentnie widać, że Ukraińcy postawili wówczas na złego konia.

Po I wojnie światowej w teorii była szansa na odwrócenie tego katastrofalnego błędu. Rosja była osłabiona. Z kolei Józef Piłsudski snuł wizje powołania państwa federacyjnego, złożonego z narodów dawnej I Rzeczypospolitej. Udało mu się nawet przekonać do współpracy część Ukraińców, na czele z atamanem Semenem Petlurą. Takie idee okazały się być mrzonkami, a Ukraińcy postrzegali Polskę jako konkurencję i zagrożenie dla własnej niepodległości. Ukraina została podzielona między II Rzeczypospolitą, a sowiecką Rosję. Gołym okiem widać wyraźne różnice między statusem Ukraińców w obu państwach. Nieprzypadkowo to na terenach II Rzeczypospolitej powstały fundamenty pod późniejsze OUN-UPA. To tu działały postaci takie, jak Stepan Bandera.

Na terenach Rosji sowieckiej Ukraińcy mogli z kolei liczyć na Wielki Głód i kontynuację rusyfikacji. Wszyscy inni, niż Rosjanie, byli traktowani jako niewygodny element, podlegający systematycznemu niszczeniu, czego doświadczyli też tamtejsi Polacy, szczególnie podczas tzw. operacji polskiej (1937-38). To nie znaczy, że II Rzeczypospolita była państwem idealnym. Jako zwolennik Romana Dmowskiego, niechętnie broniłbym patologii sanacyjnego państwa. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, że gdyby Ukraina wówczas jednoznacznie postawiła na ideę federacyjną Piłsudskiego, oba nasze narody uniknęłyby wielu późniejszych tragedii. Nawet, jeżeliby taka federacja miała trzeszczeć w szwach i borykać się ze sporami wewnętrznymi.

Wreszcie dochodzimy do czasów II wojny światowej. Biorę pod uwagę, że patrząc z polskiej perspektywy, moje spojrzenie może być nieco skrzywione, ale naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć, jak ktoś może uważać, że z perspektywy Ukrainy bohaterami mieliby być ludzie odpowiedzialni za mordy na Polakach, udział w Holocauście i nawet zabijanie swoich rodaków. OUN-UPA zaślepiona nienawiścią do Polaków nie zauważyła, że wykrwawiła oba te narody, przez co jeszcze łatwiej mocarstwom – hitlerowskim Niemcom i sowieckiej Rosji – było je podporządkować. Niemcy tylko na chwilę, ale sowieci na długie lata. Czy współpracujący ze sobą Polacy i Ukraińcy byliby w stanie obronić się przed zagrożeniem ze wschodu i zachodu? Nie wiem, ale trudno mi sobie wyobrazić scenariusz gorszy od tego, który się ziścił.

Zdecydowanie lepszymi kandydatami na ukraińskich bohaterów narodowych są sprawiedliwi Ukraińcy upamiętnieni w toruńskim Parku Pamięci Narodowej – jednym z kolejnych dzieł wyrosłych wokół Radia Maryja. Już od lat przewijała się w przestrzeni publicznej idea, że powinniśmy wzorem Izraela i Sprawiedliwych wśród Narodów Świata – osób uhonorowanych za pomoc, ratowanie Żydów przed Holocaustem, w podobny sposób uhonorować sprawiedliwych Ukraińców, którzy swoich polskich sąsiadów ratowali przed dokonywanym w bestialski sposób ludobójstwem. Dobrze, że choć w taki, symboliczny sposób, ta idea jest realizowana.

Analizując historię Ukrainy można by się dopatrywać w tym narodzie jakiegoś genu autodestrukcji, który z ideami obrony własnej podmiotowości na ustach dokonywał czynów zmierzających w kierunku dokładnie odwrotnym. W pełni rozumiem i co najmniej częściowo podzielam obawy w polskim społeczeństwie przed wskrzeszaniem idei federacyjnej. W II Rzeczypospolitej żywioł ukraiński wiązał się z licznymi napięciami i aktami terroru. Czy Ukraińcy jako naród są w stanie wyciągnąć wnioski z błędów swoich przodków. Tego nie wiem. Na pewno są wśród nich osoby podobne do tych uhonorowanych w Parku Pamięci Narodowej w Toruniu. Dotychczas jednak z jakichś przyczyn do głosu dochodzili inni, którzy prowadzili Ukrainę, a przy okazji też Polskę, w przepaść.

 

 

Paweł Kubala

Paweł Kubala

Politolog. Wiceprezes Stowarzyszenia „Wiara i Czyn”.


error: Zawartość jest chroniona!!