ŚWIAT

OD POMOCNIKA DO FINISHERA #2 – West Point i Greenpoint (1997-1999)

Praca mojego życia to projektowanie – wysiłek twórczy, a więc mięśnie odpoczywały. Została jednak po czasach młodości chęć do wysiłku fizycznego. Na studiach byłem w zespole kolegów grających w siatkówkę. Dodatkowo wspomnę, że byłem jedynym grającym w siatkówkę, spośród mieszkańców domu studenckiego. Później nadeszła dziekanka. W dodatku Posiadałem rower wyścigowy, kupiony w czasie Wyścigu Pokoju: Warszawa-Berlin-Praga. Tak więc również ten sport nie był mi obcy.

W Polsce spełniły się moje oczekiwania, żeby pracować w wybranym kierunku studiów, a nawet dużo więcej. Prace projektowe: znaczki, medale,  sztućce stołowe, pompy infuzyjne: samochód pomagał maksymalnie wykorzystać czas na projektowanie. Korzystałem z różnych okazji, biegania, gimnastyki, podciągania się.

Był taki czas, kiedy przed Ambasadą Amerykańską setki osób ustawiało się w kolejce, żeby dostać wizę zezwalającą na pobyt w Ameryce. Wygranie losu na loterii wizowej, chęć zobaczenia Ameryki – były mocniejsze od stabilizacji i satysfakcji, jakie dawały mi wykonywanie projektowania – od wzornictwa poprzez projektowanie znaczków pocztowych i medali.

Brat kolegi Stanisława z ASP – Antoni, od kilku lat mieszkał w Ameryce. Ta znajomość umożliwiła mi pobyt na Grenpoincie na India Street. Dom jednorodzinny Antoni kupił z otrzymanego kredytu. Mieszkania jednorodzinne wynajmowane były przez przyjezdnych z Polski. Mi przypadł “pokój” w przybudówce ze stołem i wersalką. Ja mieszkałem od strony ogródka z kwitnącymi drzewami i krzewami plus świergot ptaków. Widziałem kolibra.

Żona Antoniego, u którego mieszkałem, sprzątała w różnych lokalach na Manhattanie. Na początku, kiedy dopiero poszukiwałem pracy, powiedziała, że sprząta u artystki, która właśnie poszukiwała kogoś do pomocy. I tak znalazłem się u Pani Barbary Marsten. Wykonywała ona szkice swojego pomysłu ołówkiem. Ja natomiast starałem się taki szkic zamienić na rysunek projektowy czytelny dla jego realizacji. Największym zaskoczeniem było to, że te projekty miałem wykonywać kredkami (do tej pory w Polsce wszystkie projekty wykonywałem farbami plakatowymi firmy Talens).
W czasie wykonywania tej pracy Pani Barbara podchodziła i sugerowała, w jakim kierunku mam wykonywać rysunek. Po około miesiącu artystka skończyła projekt i wyjechała do Kalifornii.

Ciekawa sytuacja – zwykle w piątek otrzymuję czek. Tym razem czek nie dotarł do artystki, więc mnie przeprosiła za oczekiwanie do poniedziałku.Wróciłem metrem z Manhattanu na Greenpoint. Przed budynkiem stał samochód Fedexu. Kierowca zapytał o moje nazwisko i dał mi kopertę, w której był właśnie czek, który dotarł do artystki po moim wyjściu od niej – solidność nieprawdopodobna.

Ten znak Fedex też znalazł się w moim projekcie “Zobaczone inaczej” czyli “seen differently”.

Początek za Oceanem był bardzo trudnym doświadczeniem w poszukiwaniu pracy. Jednak start w firmie Empire State Renovation Corporation przy renowacji żeber w oknach budynku (w sali, gdzie odbywały się uroczystości państwowe i święta odznaczeń wojskowych) na Akademii Wojskowej na West Point dawał mi nadzieję, że w nowej rzeczywistości także daję sobie rade. W taki sposób ja, zwykły obywatel z Polski, znalazłem się tam gdzie “Taki Jeden Człowiek” spod “moich” Racławic 200 lat temu budował fortyfikacje i walczył o niepodległość Ameryki – Tadeusz Kościuszko. Wyjeżdżaliśmy z Nowego Jorku o 6 rano busem. Jesień 1997, jeszcze ciemno i o 8 byliśmy na miejscu. Moim zaskoczeniem było to, że autostrady przebiegały w dziewiczych terenach przestrzeni i potężnej ściany leśnej. Podczas miesięcznej pracy w Empire State Renovation Corporation zaintrygował mnie ich znak firmowy, którego w zasadzie nie było (symbolem graficznym była sylwetka Statuy Wolności – potem przekonałem się, że wiele firm dodaje sobie w ten sposób symbol Ameryki) i zaprojektowałem swoją propozycję znaku dla tej firmy nawiązując do charakterystycznego SONY BUILDING – dachu w stylu Chippendale. Ten projekt spodobał się właścicielowi i był gotów zapłacić mi za niego – wyszła jednak moja chora ambicja, uważałem, ze cena jest za niska, dlatego ostatecznie nie przekazałem mu tego projektu.

Pewnego razu, jadąc z kolegą samochodem, podjechaliśmy do stacji benzynowej – byłem zaszokowany, kiedy zobaczyłem, że galon paliwa kosztował 1,25 $, a przecież wodę kupowałem i płaciłem 1,50 $ za galon.

W naszej  polskiej dzielnicy Greenpoint na Brooklynie przebiegała linia metra G w kierunku Queens’u. Chcąc jechać na Manhattan trzeba było przesiąść się na linię metra E, która pod rzeką East River jechała na Manhattan. Tam w wolne dni – soboty i niedziele – jeździłem, aby zwiedzać jeszcze nieznane mi tereny, od Hudson River, gdzie wpływały także okręty wojenne. Przydała się ta znajomość zachodniej strony Manhattanu, bo z innego ogłoszenia znalazłem pracę przy remoncie w dwupiętrowym domu mieszkania przy Columbus Avenue i 68 Street. Było nas dwóch. Pamiętam upalne letnie dni, 100 stopni Farenhaita plus wilgotność daje się we znaki. Na drugie piętro mieliśmy wnosić po bardzo wąskiej klatce schodowej płyty gipsowej 2,5 x 1 m – było bardzo trudno. Zasugerowałem szefowi, że jeżeli moja propozycja nie ma sensu, nie zapłaci mi części dniówki. Powiedziałem o bloku, który można zainstalować na 2 piętrze i wciągać płyty między wąskim prześwitem klatki schodowej. Po pół godzinie szef przyniósł blok. Zainstalowaliśmy go u góry i wciągaliśmy płyty liną.

 

mapka Nowego Jorku
Zbigniew Stasik – zbiory prywatne

Kiedy po 10 latach wróciłem do ukochanej Warszawy. Koledzy pytali, jak tam było i “czy Ci się opłaciło?”. Ja odpowiedziałem: “O to, o co wy pytacie, to się nie opłaciło”. W 1997 roku za gubernatury Rudy’ego Giulianniego, najniższa stawka za godzinę pracy wynosiła 5 dolarów i 15 centów. Dobry fachowiec, np. stolarz mógł za godzinę otrzymać 25 dolarów i tak było w mojej stolarni, gdzie na trzech piętrach pracowało 80 osób.

 

Zbigniew Stasik

 

Zbigniew Stasik

Nazywam się Zbigniew Stasik. Moim hobby jest znak firmowy zobaczony inaczej (z ang. seen differently). Pasjonuję się również tematem podboju kosmosu uwidocznionym na znaczkach pocztowych. Moje osiągnięcia to: zaprojektowanie kilkunastu serii znaczków pocztowych, kilkunastu medali oraz wykonanie loga Giełdy Papierów Wartościowych (GPW) w 1993 roku oraz American Airlines w 1992 roku. Przez dziesięć lat smakowałem życia za Oceanem, gdzie pracowałem i spełniałem swoje marzenia. Jakie? Dowiecie się o tym śledząc regularnie dwa magazyny: "Kronika emigranta" oraz "Od wzornictwa do znaku czyli jak sprostałem wyzwaniom".


error: Zawartość jest chroniona!!